czwartek, 30 września 2010

"Muzyka to moja religia."

            Obok mody moją wielką miłością jest również kino. Gdybym miała więcej czasu, mogłabym chodzić do kina codziennie. Co jakiś czas zresztą się tak zdarza - gdy kupuję karnet na przegląd filmów jakiegoś reżysera, albo w jednym tygodniu wyświetlanych jest kilka filmów, które po prostu muszę zobaczyć. Kiedyś nawet zastanawiałam się, co bym zrobiła z ostatnimi pieniędzmi w portfelu i najprawdopodobniej wydałabym je właśnie na bilet kinowy:)
            Może niektórym wyda się to dziwne, ale najbardziej lubię siedzieć w kinie sama i móc skupić się w całości na filmie, a nie na osobie mi towarzyszącej. Uwielbiam ten moment, kiedy gasną światła, słychać jeszcze szepty widzów, po czym ekran się rozświetla i następne dwie godziny spędzam w innym wymiarze. Lubię  zatracić się w filmowej fikcji, chłonąć ją  i przeżywać akcję głęboko w sercu. Często jestem pod takim wrażeniem filmu, że myślę o nim na okrągło jeszcze kilka dni po seansie. Staram się chodzić na filmy mniej znane, albo te bardziej artystyczne. I nie ze względu ich opinii ambitnych dzieł, ale z potrzeby oderwania się od zalewu komercyjnej papki dla mas. Choć to wcale nie wyklucza obejrzenia nowości - po prostu chcę, by 12 zł, które wydam na bilet, było tego warte. Na szczęście w Katowicach jest kilka ciekawych miejsc, gdzie można trafić na naprawdę ciekawe filmy.
             Wczoraj właśnie byłam na EXILS, za którego reżyserię Tony Gatlif otrzymał nagrodę na festiwalu w Cannes w 2004 roku. Jest to film naprawdę wyjątkowy, barwny, film o ludziach, ich tęsknotach, pragnieniach, zagubieniu. Uważam, że reżyser w pełni zasłużył na wyróżnienie, gdyż filmowa historia jest wspaniale opowiedziana i sfilmowana. Oglądając, ma się wrażenie, że to film dokumentalny,a kamera towarzyszy dwójce głównych bohaterów na każdym kroku ich niezwykłej podróży. Wspaniała jest również ścieżka dźwiękowa do filmu - nie dość, że idealnie komponuje się z przedstawionymi zdarzeniami, to jeszcze muzyka jest piękna, hipnotyczna, inna, niż wszystko, z czym stykamy się na codzień. Tutaj możecie obejrzeć zwiastun, choć pewnie ciężko ze znalezieniem gdzieś tego filmu.  Dodaję końcową scenę, która mnie oczarowała - nigdy nie widziałam tak pięknie sfilmowanego obierania pomarańczy (wiem, brzmi śmiesznie, ale tak jest).


Mogłabym się tak rozpisywać bez końca, ale już i tak dałam się ponieść natchnieniu, więc może ograniczę się do dodania jeszcze kilku zdjęć...



 Zano uroczy w swoim kapelutku:D








I na koniec jeszcze dla zainteresowanych linki do moich ulubionych kin w Katowicach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz