Pchli targ ma też tę specyficzną atmosferę; nieco prostackich sprzedawców, handlarzy, którzy wystarczy, że złapią spojrzenie oglądającego, już zachęcają go do kupna, naciągając cenę do granic możliwości. Ale o to przecież chodzi, bo targowanie się ze sprzedawcami jest również swego rodzaju przyjemnością.
Na razie nie mam w planach kupować XIX - wiecznego kredensu, więc jeżdżę przede wszystkim po to, żeby pooglądać i ewentualnie kupić jakiś drobiazg. Poprzednim razem byłam bardziej zadowolona, bo wczoraj kupiłam tylko maleńką broszkę z ptaszkami - takie "nic", ale nie mogłam się oprzeć:).
No i po raz pierwszy mogę na zdjęciach zaprezentować suknię uszytą przeze mnie w 35stopniowym upale:P. Fotograficznie tym razem się nie popiszę - zdjęcia robiła w wielkim pośpiechu moja Mama. Ale następną sesję zrobimy na spokojnie.
Miłego weekendu!
trzeba było okulary słoneczne założyć, zamiast się krzywić:P
zakupiony "drobiazg"
torba, bluza, naszyjniki: H&M
sandały: Deichmann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz