poniedziałek, 18 października 2010

That pretty sequined thing

            Ostatnio mam tak zwariowany "rozkład jazdy", że niemalże wszystko robię w biegu, mam bardzo mało czasu dla siebie i ciągle jestem czymś zajęta. Z drugiej strony, cały rok marzyłam o tym, żeby być tym czymś zajęta, więc nie powinnam narzekać. Poza tym wydaje mi się, że lepsze zorganizowanie też by mi co nieco ułatwiło:). Mimo ograniczonego czasu wolnego, chciałabym robić dużo więcej, niż do tej pory, mam tyyyle niezrealizowanych pomysłów (jak chociażby tematy do następnych postów, których nie mam kiedy dodać), pasji, nowych marzeń do spełnienia. A tu trzeba z listy wybrać tylko kilka priorytetowych celów i śpieszyć się z ich realizacją. Chyba dopadła mnie jakaś poniedziałkowa chandra...
           Koniec z marudzeniem, przechodzę do kolejnej pozycji na liści dzisiejszych priorytetów, tzn. zdjęć mojej stylizacji. Tak się jakoś dziwnie składa, że za każdym razem, gdy mam ochotę na robienie "sesji" na bloga, wybieram jakiś ciuch, który sama ozdobiłam/ przerobiłam/ uszyłam, etc. Wniosek jest chyba taki, że mało ubrań podoba mi się gotowych w całości, zawsze czuję potrzebę dodania czegoś od siebie, co sprawi, że ubranie będzie w pełni moje. Uważam zresztą, że to nie my powinniśmy dopasowywać się do danego stylu, ale czerpać z tego stylu jak najwięcej dla siebie. Tym razem moja kreatywna dusza wyładowała się na swetrze - obszywanie kieszeni zajęło mi pewien długi styczniowy weekend:) Szorty z kolei potraktowałam nożyczkami, mają już chyba z sześć lat, więc stanowczo zdążyły mi się znudzić w poprzedniej formie. 
          Na dziś tylko tyle, życzę wszystkim udanego tygodnia!:)










Sweter, szorty - sh + DIY
Bluzka - H&M
Rajstopy - Gatta
Pasek - czarna wstążka z pasmanterii
Buty - CCC

4 komentarze: